Poradniki - Eksport mleka w proszku do Chin
Eksport mleka w proszku do Chin
Produkty mleczne w Chinach – szanse i zagrożenia
„Chińczycy kupują produkty mleczne za granicą”, „Sprzedawcy w Wielkiej Brytanii ograniczyli sprzedaż mleka w proszku do dwóch opakowań na osobę” – tego rodzaju wiadomości nader często pojawiają się w mediach i wielu zachodnich biznesmenów zaczyna myśleć, że wprowadzenie produktów mlecznych na rynek chiński mogłoby być dobrym pomysłem. Niewątpliwie Chiny mogą się jawić jako doskonały rynek zbytu, ale wejście na niego z produktami mlecznymi wcale nie jest takie łatwe. Poniżej dokładnie przyjrzymy się tej sprawie.
Skąd w Chinach bierze się ta obsesja związana z produktami mlecznymi? Żeby to w pełni wyjaśnić, należy cofnąć się do 2008 roku. Na jesieni, zaraz po igrzyskach olimpijskich, z różnych części kraju docierały wiadomości o zaniepokojonych lekarzach, którzy diagnozowali coraz więcej kamieni nerkowych u małych dzieci. W końcu ustalono, że dzieci jadły mleko w proszku pochodzące od jednego producenta: koncernu Sanlu z prowincji Hebei. Mimo niechęci rządu, szczegóły całej sprawy szybko zostały ujawnione i nie dało się udaremnić wybuchu społecznego oburzenia: okazało się bowiem, że pośrednicy, skupujący mleko od rolników, dodawali do niego wodę, by więcej zarobić – a celem ukrycia tego procederu stosowali melaminę, substancję często używaną w produkcji tworzyw sztucznych, zaburzającą wyniki testów na obecność białka w mleku. Przekupieni oficjele i przedstawiciele firmy nie kwapili się do przeprowadzania jakichkolwiek kontroli. Melamina powodowała kamienie nerkowe bądź zaburzenia pracy nerek, dla sześciorga dzieci jedzenie zanieczyszczonego mleka zakończyło się śmiercią, kilkadziesiąt tysięcy zachorowało. Mimo że sądy skazały na śmierć kilka osób zamieszanych w proceder, to zaufanie do rodzimych produktów zostało poważnie nadszarpnięte i nie udało się go odbudować.
Wielu chińskich rodziców zaczęło kupować mleko w proszku produkowane za granicą. Rok temu wybuchł kolejny skandal – tym razem niezależna agencja dowiodła, że w produktach mlecznych firmy Yili z północy Chin znajdują się podwyższone poziomy rtęci. Nic zatem dziwnego, że niemal za każdym razem, gdy Chińczycy podróżują poza kraj, kupują wielkie ilości wyprodukowanego za granicą mleka w proszku i innych produktów mlecznych na potrzeby własne, rodziny i przyjaciół.
W sierpniu 2013 roku doszło do zaskakującego zwrotu akcji. Nowozeladzka firma Fonterra, znajdująca się w ścisłej czołówce importu produktów mlecznych do Chin, odkryła skażenie bakteriami w swoim białku serwatki, stosowanym jako surowiec do produkcji mleka w proszku i napojów. Szybko wycofano 420 ton produktów, zagrożonych skażeniem, Chiny nałożyły tymczasowy zakaz na import produktów mlecznych z Nowej Zelandii i Australii, udział w rynku produktów chińskich i japońskich wzrósł natychmiastowo.
Można powiedzieć, że cała afera była na rękę chińskim władzom. Skandal z produktami Fonterry dał Chińczykom pretekst do jeszcze bardziej szczegółowego kontrolowania importowanych produktów spożywczych, a co za tym idzie – do ograniczenia importu (więcej pieniędzy zostaje w kraju). Tuziny prorządowych komentatorów internetowych z tzw. „armii pięciu mao” dowodziły, że „cudzoziemcy także mają coś na sumieniu, a więc winni są wszyscy, tak po prostu jest, trzeba kupować chińskie produkty!”
Zatem jeżeli rozważamy wprowadzenie produktów mlecznych na rynek chiński, musimy zdać sobie sprawę, że nie będzie to łatwe. Generalny Zarząd Nadzoru Jakości, Inspekcji i Kwarantannny (The General Administration of Quality Supervision, Inspection and Quarantine, AQSIQ) wydał rozporządzenie, regulujące procedury importowe. Polska znajduje się na liście krajów, które mogą prowadzić import produktów mlecznych do Chin. Każdy z producentów musi przejść przez proces rejestracyjny, który szczegółowo jest określany przez stronę chińską, a jednym z jego elementów jest zdobycie świadectwa weterynaryjnego w Głównym Inspektoracie Weterynaryjnym. Chińczycy mogą także żądać potwierdzeń, że mleko jest pozyskiwane od zdrowych zwierząt, które nie były karmione określonymi substancjami. Gdy rejestracja się zakończy i znajdziemy kontrahenta, pierwsza partia towaru jest szczegółowo badana przez władze celne. Cała procedura jest złożona i skomplikowana, a ostatnie wydarzenia na pewno nie wpływają na liberalizację postaw chińskich władz celnych.
Podsumowując: Duża firma z doświadczeniem w eksporcie prawdopodobnie zdoła przeskoczyć przez ten Wielki Mur biurokracji, jednak mniejsze przedsiębiorstwa są raczej na straconej pozycji.