Niespełna pół roku temu ogłoszono rozejm w sprawie wojny handlowej na linii USA-Chiny, by następnie przedłużyć go w lutym. Niemniej wszystko wskazuje na to, że znów mamy do czynienia z eskalacją tego konfliktu. 5 maja prezydent USA Donald Trump nieoczekiwanie ogłosił podwyżkę ceł na chińskie towary, która weszła w życie już 10 maja.
Grudniowy rozejm w wojnie handlowej USA-Chiny
W grudniu 2018 r. na szczycie G20 w Argentynie doszło do pierwszego, od czasu rozpoczęcia wojny handlowej na linii USA-Chiny, spotkania prezydentów obu państw. W efekcie poskutkowało to „zawieszeniem broni” na 90 dni. Na mocy zawartych tam postanowień, Stany Zjednoczone zdecydowały o niezwiększaniu ceł na chińskie towary o wartości 267 mld USD (z 10 na 25%), co miało nastąpić 1 stycznia 2019 r. Chiny zobowiązały się z kolei do zakupu większej ilości amerykańskich produktów, w szczególności rolnych, energetycznych i przemysłowych. W międzyczasie zmniejszyły również cła na auta i części samochodowe z USA oraz rozpoczęły ponownie import amerykańskiej soi.
W przypadku braku realizacji przez Chiny powyższych założeń Waszyngton miał zwiększyć odroczone cła. 1 marca 2019 r. strona amerykańska zdecydowała o przedłużeniu rozejmu. Większość ludzi odebrała to jako sygnał, że porozumienie i koniec wojny handlowej jest już blisko.

Ciąg dalszy wojny handlowej USA-Chiny
Ku zdziwieniu całego świata 5 maja nastąpiła ponownie eskalacja wojny handlowej USA-Chiny. Wtedy to prezydent Trump ogłosił na Twitterze podwyższenie wcześniej zapowiedzianych ceł. Zostały one podwyższone 10 maja, co poskutkowało ponad 5% spadkami na chińskich giełdach. Swoją decyzję argumentował „złamaniem umowy” przez Chiny na półmetku negocjacji. Mówi się, że Chiny wycofały się z wcześniejszych zobowiązań dot. chociażby unikania dumpingu, czy otwarcia dla spółek z USA dostępu do swojego rynku finansowego.
Dodatkowo oznajmił, że wszystkie pozostałe produkty importowane z Chin, nieobjęte do tej pory cłami (ich całkowita wartość to 325 mld USD), zostaną objęte 25% stawką. Oznacza to, że praktycznie cały import USA z Chin zostanie objęty cłami. W przygotowanej liście towarów brak jest metali ziem rzadkich i produktów farmaceutycznych.
13 maja Pekin zapowiedział podniesienie ceł na produkty objęte do tej pory 5 i 10% stawką. Łączna ich wartość to ok. 60 mld USD. Towary objęte cłami to m.in. produkty spożywcze (mięso, soki, kawa, owoce), chemikalia, LNG, a także produkty AGD i meble. Decyzja ma wejść w życie 1 czerwca 2019 r.
Co ciekawe w wyniku wojny handlowej USA-Chiny, Brazylia stała się jednym z wygranych. Ze względu na cła nałożone przez Chiny na import amerykańskiej soi w 2018 r. stała się jej czołowym dostawcą na rynek chiński (wzrost o 1/3). Kraj ten posiada także drugie po Chinach złoża metali ziem rzadkich. Są one niezbędne przy produkcji, chociażby telefonów, komputerów, magnesów, baterii czy laserów. Aż 90% światowych złóż należy do Chin. W konsekwencji wojny handlowej dostawy tych niezbędnych metali do USA również mogą w przyszłości być zagrożone. Stanowić to może szansę właśnie dla Brazylii.
Wojna handlowa USA-Chiny — co dalej?
Obecnie łączna wartość ceł nałożonych przez USA na towary chińskie wynosi 250 mld USD, na co Chiny odpowiedziały cłami w wysokości 110 mld USD. Finał wojny handlowej USA-Chiny, na której cierpią najbardziej konsumenci, jest trudny do przewidzenia. Pewne nadzieje daje ciągła gotowość strony chińskiej do negocjacji. Wicepremier Liu He przebywał w Waszyngtonie w dniach 9 i 10 maja, czyli już po wprowadzeniu ceł przez Trumpa. Niestety z wizyty tej nie wynikły żadne konkrety, lecz negocjacje w dalszym ciągu trwają.